Czy "Zmierzch" to powód, dla którego chcemy, by nas zamordowano?
Polecamy: Książki kryminalne - księgarnia Vivelo.pl
Przyznaj, że zastanawiałeś się, czy twoje zauroczenie myśli o tobie: co masz na sobie, jak pachniesz, gdzie jesteś teraz, jak cię zamordować. Wiesz, typowe rzeczy, o których fantazjujemy, to te, o których fantazjujemy. W mediach społecznościowych ludzie woskują poezję o tym, że chcą, aby ich zgniotki przejechały, uderzyły młotkiem, a nawet zabiły - i całkowicie się z tym zgadzam. Odkąd R Patz spędził pięć filmów Twilight, walcząc ze swoją gorącą chęcią zabicia K Stew, marzyłem o tym, by tak bardzo mnie pragnęli, że wypiliby moją krew a la Edward Cullen i Bella Swan. (Najbliżej mi do tego jest hickey, który jest gorący, ale nie gorący na poziomie wrzenia krwi). I czy zdajesz sobie z tego sprawę, czy nie, twoja obsesja na punkcie mordowania cię na miazgę też pochodzi ze Zmierzchu.
Wysłuchaj mnie. Twilight pokazuje nam, że jest coś seksownego w człowieku, który chce cię zamordować, ale walczy z tym. Bo tak naprawdę bycie zamordowanym nie jest takie seksowne, bo wtedy jesteś martwy, więc nie wiesz, jacy gorący faceci płaczą na twoim pogrzebie. Edward wie, że powinien chcieć zabić Bellę - bo jest wampirem, a ona człowiekiem - ale też ją kocha i chce ją żywą. Dużą część książek spędza na próbach kontrolowania swoich pierwotnych popędów, nawet wielokrotnie opierając się seksowi, co pokazuje, że mu zależy. W rzeczywistości Edward tak bardzo dba o to, aby nie skrzywdzić Bellę, że w pełni wychodzi na całą drugą książkę, pozwalając Belli znaleźć nowego partnera, Jakuba, tylko po to, aby ją chronić. W końcu jednak nie może oprzeć się wezwaniu Belli przez syrenę.
"Czasami czuję, że ledwo mogę nakłonić facetów do zwrócenia moich tekstów, więc człowiek, który jest na tyle zainteresowany, by chciał mnie zabić? Ładnie."
Urok zakochania się w tobie polega na tym, że muszą mieć na twoim punkcie obsesję, żeby nawet o tym pomyśleć. Czasami czuję, że ledwo mogę zmusić facetów do zwrotu moich tekstów, więc człowiek, który jest na tyle zainteresowany, by chcieć mnie zabić? Miło. A Edward ma pełną obsesję na punkcie Belli. Zatrzymuje samochód i ryzykuje ujawnienie swoich nadludzkich odruchów tylko po to, by ją chronić. Innym razem pojawia się w środku nocy, żeby się z nią kochać do rana. Prosi nawet najbardziej złe wampiry w całej krainie, by go zabiły, gdy wierzy, że ona sama się zabije. Jeśli to nie jest miłość, to nie wiem, co to jest.
Choć niezłomne pragnienie Edwarda, by oprzeć się zabiciu Belli, jest prawdopodobnie genezą tysiącletniego pragnienia, by nasze zmiażdżenia nas zamordowały, przyznam, że Zmierzch to nie pierwsza historia, w której seksualnie łączy się miłość, śmierć i ssanie krwi. Wampiry są zaprojektowane tak, by chciały atakować nie-wampiry, a jednak już wcześniej zakochały się w ludziach. Pomyśl: Buffy i Angel czy Kirsten Dunst i Brad Pitt w wywiadzie z wampirem. Główną innowacją Zmierzchu były wampiry iskrzące się w słońcu, a nie pragnące zakazanych owoców. Umieranie z miłości mogło tak naprawdę zacząć się od Romea i Julii, ale trwało aż do faceta na Hinge'u, który zaproponował, żebym zerwał kwarantannę, żeby się z nim przespać (nie będę, on nawet nie ma psa).
Niemniej jednak, wpływ Zmierzchu na nasze wspólne pragnienia jest niezmierny. Bella zmaga się z tym, czy Edward jest w pobliżu, czy nie, ponieważ oboje za nim tęsknią i obawiają się o swoje życie, kiedy on tam jest. To ten toksyczny człowiek, który grozi nam, gdy jest blisko i niszczy nas, gdy go nie ma, jak facet na Hinge'u, który nie dorównał mi po tym, jak poprosił mnie o drinka, tylko po to, by ponownie trafić na Tindera. Więc jeśli obudzisz się z fantazją o poderżniętym gardle, nie martw się - masz do podziękowania idealnego kokaina Roberta Pattisona.
Komentarze (0)